Napady paniki- jak żyć z lękiem?

Napady paniki- jak żyć z lękiem?

        Osoby zgłaszające się po pomoc terapeutyczną, które mają zaburzenia lękowe z napadami paniki (nerwicę lękową), przychodzą najczęściej z oczekiwaniem: „Zróbmy tak, abym już tego nie czuła/nie czuł”. I z całym rozumieniem trudu jakiego doświadczają osoby z napadami paniki- musimy jednak wybrać inną drogę terapii. Skuteczne leczenie zaburzeń lękowych polega na tym, aby nauczyć się jak żyć z lękiem, jak na niego reagować we właściwy sposób, czego nie da się zrobić nie czując go.

Weźmy przykład.

Kiedy osoba poczuje nagle jakieś doznanie ze swojego ciała: kołatanie serca, zawrót głowy, uczucie duszności, uczucie słabości, najczęściej zaczyna zastanawiać się co się z nią dzieje i w przypadku osób z zaburzeniami lękowymi, interpretuje błędnie dane doznanie jako nadchodzącą katastrofę „umieram, zemdleję, mam zawał”. Kiedy zaczyna odczuwać lęk, który spotęgowany jest przez myśli, że dany objaw to coś niepokojącego w grę wchodzi czysta biologia naszego organizmu. Przecież kiedy spodziewamy się zagrożenia-boimy się. Jeśli ktoś spogląda na mnie w autobusie i pomyślę, że może kogoś mu przypominam- nie wystraszę się, jednak kiedy pomyślę, że może chce mi zrobić krzywdę i dziwnie na mnie patrzy, całe moje ciało zareaguje łańcuchem reakcji fizjologicznych.

SPOSTRZEGANE ZAGROŻENIE=LĘK=REAKCJE Z CIAŁA

Jest to związane z prastarą reakcją w jaką wyposażyła nas ewolucja. Kiedy jesteśmy w sytuacji, którą oceniamy jako zagrażającą- uruchamia się w nas „instynktowna reakcja walki lub ucieczki”. Dzięki niej jesteśmy zaprogramowani na ocalenie życia i w naszym organizmie następuje pobudzenie układu współczulnego oraz wyrzut adrenaliny, czujemy wówczas:

  • przyspieszone bicie serca
  • drętwienia
  • pocenie dłoni
  • przyspieszony oddech…

I masę innych doznań somatycznych. To wszystko ma za zadanie nas ocalić przed zagrożeniem, sprawić aby m.in. odpowiednia ilość krwi dopłynęła do naszych mięśni, abyśmy mogli uciekać z niebezpiecznego miejsca lub walczyć z zagrożeniem.

Tak, tak, powiecie: ale przecież lęk bierze się znikąd w napadach paniki, więc co ma to wspólnego z rzeczywistym zagrożeniem.

Już tłumaczę 🙂

Trudno wyobrazić sobie, że pewne doznania z ciała np. kołatanie serca może pojawić się nagle i nie stanowić żadnego zagrożenia dla życia, bo jest to objaw nieprzyjemny i skoro pojawia się nie wiadomo skąd, to niezrozumiały. Tak się jednak zdarza, na skutek nagłego wzrostu adrenaliny. I chociaż brak w tym momencie jakiegokolwiek zagrożenia realnego: nikt nas nie chce pobić, bliskim nic się nie dzieje, to jednak nasze ciało zaczyna w jakiś sposób się wzbudzać. Nie oznacza to jednak, że stanie nam się jakaś krzywda, że jest to sytuacja zagrażająca naszemu życiu i zdrowiu. Czy wiesz o tym, że lęk nie może Cię skrzywdzić? Wzbudzenie fizjologiczne będzie narastało przez parę minut, następnie dzięki układowi przywspółczulnemu, te wszystkie doznania się uspokoją i wyciszą. Tak jesteśmy zbudowani.

Z natury jednak unikamy tego co nieprzyjemne i dążymy do komfortu. Dlatego też osoby z napadami paniki robią wiele, aby nie poczuć lęku, ani przez chwilę, unikają doznań z ciała, co nie pozwala im na to, aby przekonać się, że te doznania wyciszą się naturalnie i nie wyrządzą krzywdy zdrowotnej.

Osoby z napadami paniki mają wypracowany szereg zachowań zabezpieczających, aby pozbyć się lęku:

  • łykanie od razu tabletek uspokajających

  • przebywanie zawsze w obecności innych osób

  • siadanie przy wyjściu

  • unikanie aktywności fizycznej oraz innych sytuacji, które mogłyby wiązać się z wystąpieniem lęku

Dla przykładu: osoba nagle zaczyna odczuwać silniej bicie swojego serca- myśli, że ma zawał- odczuwa lęk, który powoduje wzrost adrenaliny i jeszcze silniejsze bicie serca (kto się nie boi jak pomyśli, że ma zawał? ;))- bierze tabletkę uspokajającą- lęk mija i „zawał” również 😉

Mamy więc ważne składowe lęku:

POZNAWCZA– to co myślę o moim objawie

BEHAWIORALNA– to co robię, jak się zachowuję kiedy odczuwam objaw

Osobę z powyższego przykładu edukujemy w terapii na temat natury lęku- im więcej wiedzy na temat tego z czym mamy kłopot, tym większa szansa, że sobie z tym poradzimy. Uczymy odpowiednich sposobów relaksacji, aby nie musiała sięgać po tabletkę do końca życia, tylko zwiększyła swoją tolerancję na doznania lękowe, a tym samym zobaczyła, że jeśli nie sięgnie po tabletkę (oczywiście dzieje się to w odpowiednim terapeutycznie czasie) to lęk i tak minie, a do zawału nie dojdzie.

Nie ma drogi na skróty, jak to mawiają. Niezbędnym elementem w procesie leczenia zaburzeń lękowych z napadami paniki są próby konfrontowania się z lękiem po to, aby nasz organizm miał szansę się z nim oswoić, a im bardziej unikamy lęku, tym bardziej się go boimy i te jego przysłowiowe oczy są przerażające.

Terapię lęku najskuteczniej prowadzą terapeuci wyszkoleni w nurcie poznawczo-behawioralnym. Pod czujnym okiem terapeuty, który indywidualnie dobiera narzędzia i ustala tempo pracy z klientem, otacza opieką i zapewnia bezpieczeństwo, można nauczyć się żyć z napadami paniki, sprawić aby było ich mniej, występowały rzadziej lub nie dochodziło do pełnoobjawowego napadu paniki.

Brzmi optymistycznie prawda? 🙂